!!!OTWORZYLIŚMY REKRUTACJĘ!!!
Zapraszamy wszystkich chętnych do naszego działu >>Rekrutacji<< !
Aktualnie rekrutujemy na stanowiska
- Uploader

Recenzja ”Horimiya”

Horimiya

Horimiya to anime z gatunku romans, połączony z komedią, powstałe na podstawie mangi o tym samym tytule. Jej autorem jest Hagiwara Daisuke i HERO, a za anime odpowiedzialne było studio CloverWorks, które brało udział przy produkcji Fairy Tail: Final Series, Yakusoku no Neverland czy też Darling in the FranXX. Oprawą muzyczną zajął się Masaru Yokoyama, którego pracę mogliśmy podziwiać między innymi we Fruits Basket i Kuzu no Honkai.

Fabuła

Tytuł opowiada historię grupy uczniów chodzących do japońskiego liceum. Jedną z takich osób jest Kyouko Hori, która na pierwszy rzut oka wydaje nam się zwykłą dziewczyną, która bardzo dobrze się uczy i jest za to podziwiana. Skrywa ona jednak pewien sekret. Musi zajmować się domem i młodszym bratem, ponieważ jej rodzice pracują i rzadko bywają w domu. Przez co sama nie ma za wiele czasu dla siebie.

Po drugiej stronie mamy Izumiego Miyamurę, który jest typowym introwertykiem, większość jego rówieśników nawet nie zdaje sobie sprawy z jego istnienia, a ci, którzy go zauważają, sądzą, że to typowy otaku.

Przez zwykły przypadek drogi tych dwóch osób się krzyżują. Obydwoje są zaskoczeni sobą nawzajem, swoim wyglądem, zachowaniem i osobowością. Miyamura okazuje się być sympatycznym chłopakiem, zabawnym i jeszcze do tego bardzo przystojnym, który, co najdziwniejsze, posiada dziewięć kolczyków i tatuaże.

Jest to dość ciekawe anime i nietypowe jak na swój gatunek. Wiele romansów cechuje to, że przez całą serię widzimy rozwój relacji, ale koniec końców wracamy do punktu wyjścia. Z Horimiyą jest inaczej. Ukazuje nam dokładny przebieg każdej relacji, które nie wracają do początkowego stanu. Co bardzo pozytywnie moim zdaniem wpływa na odbiór tego dzieła.

Wartym zauważenia jest to, jak dobrze fabuła balansuje pomiędzy luźną zabawną treścią a poważnymi rozmowami. Nie robi z problemów, miłości i przyjaźni błahej sprawy, ale w dobry sposób tworzy luźną otoczkę pozwalającą w przyjemny sposób zachwycać się tym, co jest nam ukazane. Pomimo że jest to komedia, to jednak momentami łezka mi się w oku zakręciła.

Zapominając o tym całym luzie, Horimiya moim zdaniem posiada drugie dno. Przez całe trzynaście odcinków w mniejszym bądź większym stopniu ukazywana nam jest samotność nastolatków. Widzimy, że to nie jest dla nich łatwy okres. Zdarzają się zawody miłosne i odtrącenia, które ich bolą, a z którymi muszą sobie poradzić. Dodatkowo poruszany jest problem wszelakich traum z młodszych lat, mogących w bardzo inwazyjny sposób wpływać na nas samych, jak to było w przypadku Izumiego.

Jedną z małych wad tej produkcji jest szybkość, z jaką wszelkie relacje się zawiązywały. Czasami jedno wyjście z kimś owocowało wielką miłością. Nie było to częste zjawisko i mimo wszystko zostało to fajnie przedstawione, jednak czułem pewien niedosyt.

Bohaterowie

Bohaterowie, których poznajemy na przestrzeni serii, są bardzo interesujący, posiadają dobrą historię i dają się lubić. Oprócz dwójki głównych bohaterów jest masa postaci drugoplanowych, które potrafią wywołać uśmiech, na przykład ojciec Kyouku. Za każdym razem, kiedy się pojawiał, chociaż na chwilę, to na mojej twarzy pojawiał się przysłowiowy banan.

Jedną z moich ulubionych postaci była Sakura Kouno, która od samego początku mnie oczarowała. Jej spokojny charakter i opanowanie, z jakim podchodziła do trudnych spraw, zaowocowały wielką sympatią do niej z mojej strony. Dodatkowo przyziemne problemy, takie z jakimi my, młodzi ludzie, musimy się zmierzyć, a które ją dotykały, sprawiały, że jeszcze łatwiej było mi się do niej przekonać.

Oprawa graficzna i dźwiękowa

Horimiya bardzo mi się podobała pod względem wizualnym. Posiadała piękną kreskę, z którą wcześniej nie miałem styczności, aczkolwiek w pewien sposób podobną do tej w Kimetsu no Yaiba. Paleta kolorów była żywa, intensywna, przez co dobrze wpasowywała się do klimatu całej serii. Na plus, moim zdaniem, zasługuje zabieg umiejscawiania postaci w kluczowym momencie ich relacji na pustej kartce, na której, można powiedzieć, rozlewała się farba. W interesujący sposób uświadamiało nam to, jak nic innego nie interesuje bohaterów i cała ich uwaga skupiona jest na sobie nawzajem.

Jeśli chodzi o całą oprawę muzyczną, to nie mogę powiedzieć, że była zła. Opening był sympatyczny, lekki, ale dobrze wkomponowujący się w historię. W przemyślany sposób zarysowujący, co nas czeka. Ending był równie dobry, choć już nie tak wesoły. Wywoływał u mnie poczucie przyjemnej nostalgii. Co do reszty ścieżki dźwiękowej, nie zachwyciła mnie. Była przyjemna, jednak czegoś mi brakowało. Owszem, momentami budowała nastrój, ale oczekiwałem czegoś więcej.

Podsumowanie

Jest to świetne anime, pomimo swoich kilku wad. Bawiłem się znakomicie podczas oglądania, a to chyba najważniejsze. Oprócz tego, uważam, że jest to jeden z najlepszych romansów, jakie miałem okazje zobaczyć. Horimiya zapewnia nam ciekawą, ale luźną fabułę, super postacie i cudowne chwile spędzone razem z nimi. Polecam tę produkcję każdemu, kto chce się zrelaksować po ciężkiej pracy albo po powrocie do domu ze szkoły.

Ocena recenzenta

Fabuła: 9/10
Bohaterowie: 9/10
Grafika: 8/10
Muzyka: 7.5/10

Rekomendacje

Obsadzony w internetowym anime Takuyu Eguchi mówi o zmianie pewnych elementów i wirtualnym projekcie na platformie Youtube. Oficjalna strona Happinet ogłosiła, że Onegai Patron-sama! Ma pojawić się we wtorek, 11…

Komentarze

Dodaj komentarz