!!!OTWORZYLIŚMY REKRUTACJĘ!!!
Zapraszamy wszystkich chętnych do naszego działu >>Rekrutacji<< !
Aktualnie rekrutujemy na stanowiska
- Uploader

Recenzja „High Card”

High Card

High Card to dla mnie bardzo ciekawy przypadek. Choć nie jest to arcydzieło, zdołało mnie oczarować, spróbuję więc opisać dlaczego.

 

Zacznijmy od fabuły.

To była miłość od pierwszego odcinka. Tematyka idealnie wpasowuje się w moje gusta – mam słabość do mafii i akcji w anime. High Card nazwałabym nieśmiałym połączeniem Bungo Stray Dogs z Great Pretender lub Balance: Unlimited. Szczególnie na początku, młody chłopak z sierocińca jest pod ścianą, więc wkręca się w mało legalną działalność – w przypadku Finna jest to kasyno. Na szczęście podobieństwa są raczej powierzchowne i opierają się głównie na skojarzeniach.
Koncept jest bardzo ciekawy – talia kart, z której każda daje wybranemu posiadaczowi magiczne umiejętności, od zwykłego pistoletu do zdolności kontrolowania ognia. Dodatkowo rywalizacja pomiędzy różnymi grupami – tytułowym High Card, do którego dołącza główny bohater Finn Oldman, oraz mafią Klondike, z czego obie mają odmienne zamiary.
W samym anime dzieje się stosunkowo niewiele, jednak wydarzenia są przedstawione w bardzo ciekawy sposób. Sceny w odpowiednim momencie budują napięcie, a odcinki kończą się często w punkcie kulminacyjnym sprawiając, że nie sposób nie czekać na następny. Właśnie tego sama doświadczyłam.

 

Efekty wizualne

Animacja jest po prostu dobra, ale to nic specjalnego. Czasami widać spadki jakości, ale nie są one przeważające. Sceny walki wręcz zapierają dech swoją dynamiką.
Co do kreski, bardzo przypomina mi jedną grę na telefon, w którą kiedyś grałam, dlatego od razu mi się spodobała. Nie wywołała efektu wow, jednak była naprawdę przyjemna dla oka.

 

Bohaterowie

To oni w głównej mierze sprawili, że tak łatwo wciągnęłam się w oglądanie. Są według mnie świetnie wykreowani, od razu ich polubiłam i zaczęłam im kibicować. Ich charaktery i motywy zachowań są dokładnie przemyślane, a przeszłość, która się za nimi kryje – intrygująca, często wzruszająca. Choć nie poznaliśmy dokładnie wszystkich bohaterów, raptem trzech, to mam ogromną nadzieję, że w nadchodzącym drugim sezonie dowiemy się jeszcze więcej i poznamy kolejne świetne historie. Jedyny minus to zdecydowanie zbyt mała ilość kobiecych postaci.

 

Muzyka

Myślę, że dobrze wprowadzała w klimat i budowała odpowiednie napięcie. Co do openingu, zaryzykowałabym stwierdzeniem, że jest to jeden z lepszych w sezonie zima 2023. Klimat Trickstera od razu skojarzył mi się z głównym bohaterem. I choć mogą to być tylko moje odczucia, bardzo lubię takie zabiegi. Ending wyróżnia się za to ciekawym pomysłem na animację – po mrożącym krew w żyłach odcinku widok członków High Card w samochodzie podczas karaoke jest niemalże zabawny, a na pewno całkiem uroczy. Te aspekty oceniam więc na duży plus.

 

Jeszcze zanim przejdę do podsumowania, szczególną uwagę chciałabym zwrócić na obsadę.

Znów w roli głównej mamy Gena Satou, którego mogliśmy usłyszeć już w Yofukashi no Uta. Z każdą kolejną postacią, w którą się wciela, coraz bardziej zyskuje moją sympatię i czekam na kolejne, bo robi naprawdę niesamowitą robotę. Oprócz niego możemy wyłapać kilka jeszcze bardziej znanych głosów, wcielających się w postaci poboczne.

 

Podsumowanie

Biorąc pod uwagę wszystkie aspekty, stwierdzam, że High Card to dobre anime. Przede wszystkim dostarczyło mi sporo rozrywki, a to dla mnie niezwykle ważna kwestia, dlatego będę ze spokojem to polecała. Z niecierpliwością czekam na drugi sezon, który został zapowiedziany niedługo po zakończeniu pierwszego, jednak data premiery na ten moment nie jest jeszcze znana.

~ Lavender

 

High Card możecie obejrzeć na desu…

Rekomendacje

Tsukumogami Kashimasu   Fabuła „Tsukumogami Kashimasu” (angielski tytuł: „We Rent Tsukumogami”) wyprodukowało studio Telecom Animation Film. Anime opowiada o rodzeństwie prowadzącym wypożyczalnię przedmiotów codziennego użytku o nazwie Izumo-ya. Z racji…

Komentarze

Dodaj komentarz