91 Days
„Bez zemsty stracę swój powód do życia”.
Od kilku lat w mieście Lawless trwa era prohibicji, dlatego w niektórych dzielnicach nielegalnie pędzony bimber staje się cenniejszy niż złoto. Na skutek wprowadzonych przez państwo restrykcji handel w podziemiu rozkwita i to staje się początkiem walk o terytorium i wewnętrznych porachunków. W wyniku ciągłych zamieszek ginie wiele osób w tym urzędnik Testa Lagusa i jego rodzina. W dniu tragedii z życiem uszedł jedynie starszy syn mężczyzny – Angelo.
Siedem lat później miasto zostało całkowicie przejęte przez czołowe gangi, a biznes związany z alkoholem rozrósł się na potęgę. Mieszkający w biednej okolicy Angelo, ukrywa swoją prawdziwą tożsamość pod imieniem Avillio Bruno. Chłopak pewnego dnia otrzymuje list od „przyjaciela jego ojca”, w którym anonimowy adresat informuje go o tym, kto zabił jego rodzinę. Znając nazwiska morderców Angelo postanawia przeniknąć do mafijnego świata, aby kompletnie poświęcić się zemście, która stała się iskrą w jego szarym życiu.
Pomimo tego, że sam pomysł na fabułę oraz świat przedstawiony nie jest oryginalny, to jednak jesteśmy w stanie się przekonać o jego osobliwości. Niewątpliwym atutem serii jest rewelacyjny scenariusz. Fakt, bardzo łatwo się w nim pogubić, ponieważ od samego początku jesteśmy zmuszeni skupić się na kluczowych nazwiskach i poszczególnych członkach familii. Zdawać by się mogło, że postaci bez końca mówią o pędzonym bimbrze, jednak między wierszami rozgrywa się nietuzinkowa akcja.
Choć „91 Days” ma tylko 12 odcinków to posiada cały szereg dobrze rozpisanych bohaterów. Nawet, gdy któryś z nich pojawia się tylko na moment potrafimy zrozumieć jego działania, a nawet mu współczuć. Śmierć jednego z osób bardzo mnie zaszokowała, ale to był przełom i jednocześnie wskazówka, że bieg wydarzeń nie zwolni tempa.
Jak już wspomniałam postaci jest mnóstwo, ale twórcy skupili więcej uwagi na Angelo. Widać to, można to poczuć od pierwszych chwil, gdy spojrzy się na chłopca, którego życie przemieniło się w koszmar. Wizytówką Angelo są w szczególności oczy. Odzwierciedlają jego duszę, którą zaprzedał samemu Diabłu. W przełomowym momencie poświęcił życie zemście, co poszczególne ujęcia tylko potwierdzają (zapalenie papierosa przy brzegu rzeki albo reakcja po przeczytaniu listu od nieznajomego). Wybrał ścieżkę, z której nie mógł zboczyć. Tylko jego oczy posiadają uczucia – w sercu panuje pustka, co tylko podkreśla jego dobrze rozbudowaną kreację. Angelo wyróżnia spośród tłumu także nietuzinkowa fryzura. Oglądałam mnóstwo anime, charakteryzowałam wielu bohaterów, jednak postać Lagusy jest wyjątkowa.
Kolejną zaletą „91 Days” jest relacja łącząca protagonistę z Nero Vanettim, czyli synem jednego z członków mafii, która zamordowała jego rodzinę. Budowanie ich specyficznej znajomości, która przerodziła się w partnerstwo i zakończyła się na spektakularnej zdradzie. Ich zależność od siebie, wzajemna nienawiść towarzyszyła im cały czas, lecz poza tym zrodziło się coś więcej, a mianowicie: niedopuszczalna przyjaźń. Zarówno Angelo, jak i Nero są bardzo inteligentni, urodzili się w tych samych czasach, lecz pochodzą z zupełnie z innych światów, które koniec końców się łączą. Nero to postać pogodna, pełna uśmiechu i wprowadza swego rodzaju humor, niemniej jednak jest oddany rodzinie i zrobi wszystko, aby ją ochronić. Destrukcyjna więź, która kiełkowała przez całe dziewięćdziesiąt jeden dni wywołuje u widza wiele skrajnych emocji.
Plusem serii jest także opening. Zespół Ling Tosite Sigure znany jest z wielu genialnych utworów. Ich piosenka „Unravel” do anime „Tokyo Ghoul” jest moim numerem jeden od lat i choć „Signal” różni się od niej diametralnie, to doskonale odzwierciedla klimat lat dwudziestych XX wieku. Mam słabość do tego okresu w historii – rewolwery, mężczyźni ubrani w dopasowane garnitury, palenie papierosów, których dym spowija gangsterski świat i pojazdy charakterystyczne dla epoki… Wszystko to pojawia się w kapitalnie zmontowanej czołówce.
Mankamentem, a zarazem atutem jest kreska. Momentami z animacją dzieją się złe rzeczy, ponieważ na ekranie pojawiają się karykaturalne, nieproporcjonalne sylwetki postaci. Aparycja bohaterów jest ważna, ponieważ samo tło w anime nie olśniewa bogactwem kolorystyki czy detalami. Z drugiej strony kreska potrafi jednak zachwycić. Otrzymujemy bowiem porcję perfekcyjnych ujęć, co doskonale możemy zobaczyć w zimowej scenerii, gdy młody Angelo ucieka przed zabójcami swojej rodziny. Głębi możemy również się doszukać przy zbliżeniu klatek na oczy, które odzwierciedlają mnóstwo emocji zastępując tym samym dialogi.
Tempo anime jest zawrotne, lecz w jednym odcinku zwalnia jakby przez gwałtowne naciśnięcie hamulca. Wtedy możemy obserwować rozwój relacji Angelo i Nero, odetchnąć na chwilę od natłoku informacji i poczuć to ukłucie w sercu, ponieważ od początku wiemy, że Vanetti jest celem Lagusy. Wtedy możemy poczuć ten niedosyt, tę ograniczoną ilość odcinków, która jest stanowczo zbyt mała. Gdyby anime było nieco dłuższe, z pewnością byłoby jeszcze lepsze.
Reasumując „91 Days” to seria, która nie jest pozbawiona wad: natłok informacji padających w pierwszym odcinku może na tyle zmylić widza, że zwyczajnie zniechęci go do kontynuowania. Osobiście doceniłam to anime dopiero po drugim obejrzeniu. Zauważyłam niuanse kryjące się na każdym kroku, doceniłam wielowątkowość, ale też skrytykowałam oprawę muzyczną, która wypada blado nie licząc openingu. Jestem przekonana, że seria ta nie jest dla każdego, ale z drugiej strony warto dać jej szansę. Przede wszystkim ze względu na wyjątkowość głównego bohatera, wyważoną akcję, która wymaga od widza skupienia, a także trafione w punkt zakończenie.
„91 Days” spełniło moje oczekiwania, oddało klimat lat dwudziestych nie musząc się powoływać na żadne historyczne wydarzenia. Choć anime opisuje dawne czasy, niemalże sprzed wieku, to jednak poczułam powiew świeżości ze względu na to, że utrzymuje balans oraz ton od samego początku aż do końca. Wiele współczesnych produkcji ma z tym ogromny problem. Trudno mi ocenić tę serię, ale to tylko dowód na to, jak wiele przemyśleń wciąż krąży w mojej głowie.
8/10
ghelexi
Obejrzałem całe 91 days, miałem do tego anime 3 podejścia, każdego żałuje.
3,5/10
ja osobiscie pokochałam 91 days jus po pierwszych 10 minutach oglądania, bardzo wciągła mnie fabułą i motyw zemsty, to po prostu moj klimat i typ anime, pozdrawiam i zachecam wszystkich do oglądania