Recenzja „Baccano!”

Baccano!

Nie owijając, wyobraźcie sobie kompozycję zawierającą: komedię, akcję, wyjątkowość, unikalny klimat oraz ciekawych bohaterów. Są to elementy, które zgodnie zawarto w “Baccano!”. Mamy tutaj do czynienia z tajemnicą Rail Tracer’a oraz z osobami, które nie umierają?! Ciężko to opisać, lepiej obejrzeć i zachować miłe wspomnienia…

Uuuuu, morderca – bójcie się! Pełno tu krwawych jatek, to nie seans dla widzów o słabych nerwach. Dobrze jest zachować miłe wspomnienia i nikomu ich nie oddawać…

Ilość odcinków: 13 + 3 speciale

Gatunek: Komedia, przygodowy, akcja, tajemniczy, nadprzyrodzony

Studio: Brain’s Base

Data emisji: 2007, sezon letni oraz 2008, sezon zimowy

 

Epizodyczność łącząca się z ogromem postaci

Ta seria jest naprawdę trudna w odbiorze, ponieważ skupia się głównie na trzech ramach czasowych, które są ukazywane przemiennie, ba, aby było nawet trudniej, pojawia się retrospekcja odwołująca się do jeszcze wcześniejszych dziejów. Zapowiada się dość ciekawie oraz ciężko, prawda? No to dołóżmy do tego jeszcze grono bohaterów, których czas ekranowy jest adekwatnie rozdzielony, gdyż pomimo 16 odcinków, jesteśmy w stanie dowiedzieć się wystarczającego minimum o każdej z postaci, abyśmy mogli zrozumieć ich logikę oraz sposób postępowania.

Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, iż trzy ramy czasowe, czyli lata 1930-1932, są niby następującymi po sobie latami, lecz wydaje się, jakby omawiały historie kompletnie inne, początkowo nie ma w nich żadnych powiązań, co z czasem się zmienia. Warto również wspomnieć, iż postacie pojawiające się w jednym roku, mogą pojawiać się w następnych, a  ich postępowanie prędzej czy później uświadomi widza w skutkach, jakie za sobą niesie, albo najpierw poznamy skutki, a później przyczyny, kompozycji w tej serii jest wiele…

Co do kwestii postaci, których zróżnicowanie jest przeogromne. Przykładowo Isaac oraz Miria to rozbrykane dusze, które cieszą się pełnią życia i nie zwracają uwagi na konsekwencje swoich działań. Z drugiej strony pojawia się postać takiego Czesława, który wydaje się zmarnowanym dzieckiem, które ogarnął stoicyzm. Występują tutaj również inne kontrastowe osobowości, lecz wątpię, aby ich wymienianie przyniosło jakiś pożytek, lepiej poczekać, aż sami zapoznacie się z serią i bohaterami, bo naprawdę warto.

Isaaac! Miria! Co za kochani idioci! Ja najbardziej polubiłam Grahama Specter’a, taki psychol. Tyle tu charakterów, głównie czarnych, ale co z tego? Kto nie lubi oglądać ludzi wątpliwej moralności w akcji…?

 

Chronologia – czy to jest konieczne?

Chronologia to rzecz zbędna. W „Baccano!” dostajemy dosłownie bombę, jeśli chodzi o ogarnięcie, co działo się kiedy, co było wcześniej oraz, co najważniejsze, jak wszystko ze sobą połączyć. Może być to etap odstraszający, lecz nie taki diabeł straszny jak go malują. Pomimo zgubnych początków, to nawet nie zwracając uwagi na daty, które oczywiście uprzedzają konkretną akcję, każdy byłby w stanie odnaleźć powiązania pomiędzy danymi sytuacjami.

Dodatkowo chciałbym zauważyć, iż ten zabieg ma ogromne poparcie w tej serii, gdyż pozwala uniknąć monotonii jednej akcji. Nie będę ukrywać, gdyby nie liczne retrospekcje (które nie ukazały się na samym początku), to akcja byłaby najzwyczajniej nudna, ponieważ to one nadają całego komizmu sytuacji oraz nutki niepewności. Dostajemy idealnie wymierzony czas, abyśmy sami mogli wykazać naszą wiedzę detektywistyczną, pokazać jak dobrze łączymy fakty i umiemy wymyślać scenariusze, dlaczego dana postać znalazła się w takim miejscu i dlaczego jest taka. Przecież to czysta zabawa, co nie?

Dokładnie – trzeba się po prostu skupić na oglądaniu. Gdy zaczynacie kojarzyć bohaterów, jesteście na najlepszej drodze do tego, żeby zrozumieć, o co tu biega. Satysfakcja, jaką przynosi własna bystrość podczas seansu, jest bezcenna.

 

 

W skrócie chodzi o western

Klimat, który został przepięknie ukazany w tej serii – western. Pierwsze, co każdemu się kojarzy z tym pojęciem to: alkohol, bary, pistolety, maszyny parowe oraz oczywiście jazz, który idealnie uzupełnia kompozycję w sferze słuchowej.

Całokształt wypada fenomenalnie, zwłaszcza w pociągu i wszelkich barach.

Rok 1930 dostarcza nam atmosfery walki. Akcja w tym okresie dotyczy kradzieży dwóch butelek wina? Tak, dokładnie o to chodzi, lecz nie dajcie się zmylić. Tutaj chodzi o grubszy wątek, niż zwykłe wino, które było istotne dla Szilarda do tego stopnia, że wysłał w pogoń za złodziejami swoich, jakby to ująć, przydupasów lub sługi. Akcja toczy się dalej, pojawiają się pistolety, strzelaniny, które uzupełnia idealna komedia, której często przeciętny widz by się nie spodziewał.

Pif! Paf! Jeszcze więcej krwi, tortur i przemocy!

Z kolei rok 1931, to rok pociągu Flying Pussyfoot. Dla osób, które nie znają angielskiego na wystarczającym poziomie, aby zrozumieć tę nazwę, to może i nawet lepiej. Wystarczy Wam wiedza, iż jest to śmieszne, musicie uwierzyć na słowo. Sama akcja, jeśli chodzi o pociąg, to wydaje się nudna, lecz warto wspomnieć, że w tamtym okresie krążyła plotka o Rail Tracer, czyli magicznej zjawie, która wybija pasażerów.

A mi się właśnie część pociągowa najbardziej podobała. Można ją porównać do podrasowanego i odrealnionego „Morderstwa w Orient Expressie” .

Rok 1932 jest lekkim uzupełnieniem luk historycznych w poprzednich wątkach, lecz co dokładniej się wtedy działo, o tym musicie przekonać się sami.

Opisy tych wątków są dość ogołocone, mogą się wręcz wydawać randomowe i bez znaczenia, lecz tak jak całą historię, można je zrozumieć tylko po zapoznaniu się z całą serią.

 

Podsumowanie

Pora na sprostowanie tej lekko pogmatwanej recenzji.

Jeśli chodzi o komedię, to dostarczają jej Isaac oraz Miria zapewniając widzom satysfakcję, komizm, uśmiech. Ktoś mógłby uznać ich zachowanie za głupie, bądź nieprzemyślane, lecz czy taka nie jest rzeczywistość? Charakter tych postaci pozwala obniżyć powagę całej serii, są postaciami, których nie da się nienawidzić.

Z kolei, co do pozostałych punktów, to naprawdę wszystko może wydawać się chaotyczne, bo początki takie są, sam nie wiedziałem, co oglądam, do jakiegoś 7 lub 8 odcinka, z czego dwa pierwsze były bardzo trudne do zrozumienia, lecz naprawdę musicie mi uwierzyć, że warto przecierpieć te początki, bo zostaną sowicie wynagrodzone.

Co racja, to racja, miałam podobne odczucia. Przez skoki między poszczególnymi wydarzeniami akcja nie wydaje się ciągła. Bardzo długo nie opuszczało mnie wrażenie, że ktoś pomieszał kolejność odcinków. W każdym razie, uważam seans za udany.

Ocena recenzenta
Fabuła: 9/10

Bohaterowie: 9/10

Grafika: 7/10

Muzyka: 8.5/10

Ocena ogólna: 8.5/10

Recenzent: Miq + drobne komentarze od darth_chomik

Baccano! możecie obejrzeć tutaj oraz tutaj!

Rekomendacje

1. Saudyjska platforma Manga Productions wyemitowała zwiastun filmu pt. The Journey. Anime powstało we współpracy z Toei Animation, chociaż to saudyjska firma w pełni finansuje projekt. Premierę filmu zaplanowano na…

Komi Can’t Communicate z pierwszym pełnym zwiastunem    Na oficjalnej stronie anime opublikowano pierwszy pełny zwiastun, z którego dowiadujemy się o 3 nowych postaciach. Ogłoszono też personel odpowiedzialny za serię,…

“Dorohedoro” to seria z gatunku akcji, łączącego w sobie elementy komedii z częściami horroru. Nie zabraknie w niej również mieszanki fantasy z science fiction, która na pierwszy rzut oka brzmi…

Komentarze

Dodaj komentarz