Recenzja “Tensei shitara Slime Datta Ken”

Informacje o produkcji

Tensei shitara Slime Datta Ken, czyli „Odrodzony jako galareta”, to japońska seria light novel napisana przez Fuse z ilustracjami Mitz Vah. Pierwotnie była publikowana za pośrednictwem strony Shōsetsuka ni narō w latach 2013-2016, następnie w wersji tomikowej przez wydawnictwo Micro Magazine. Na ich podstawie studio 8bit stworzyło anime.

Fabuła

Tensei shitara Slime Datta Ken opowiada historię 37-letniego Satoru, który pracował w korporacji, jako menadżer średniego stopnia. Był on samotnikiem prowadzący monotonny tryb życia. Wszystko uległo jednak zmianie, kiedy pewnego razu spotkał się ze swoim współpracownikiem Tamurą, żeby ten przedstawił mu swoją narzeczoną. Wtedy też, w wyniku pewnych wydarzeń, Satoru umarł i odrodził się, jako potężny, siejący spustoszenie, którego boją się wszyscy … tytułowy Slime. Stało się to na skutek myśli naszego protagonisty, które w tamtym momencie znalazły się w jego głowie – zdarza się, że raz na jakiś czas człowiek może trafić do magicznego świata, w którym ma możliwość przybrać formę, jakąkolwiek sobie zażyczy. Problem polega tylko na tym, że skoro ciało ma być, na przykład, odporne na ból, uszkodzenia, temperaturę, głód i inne pomniejsze przykrości, to kształtem, jaki ostatecznie przybiera, jest właśnie Śluz – najsłabszy stwór znany w tym świecie, ale nie tym razem. Nasz główny bohater otrzymuje wiele bardzo przydatnych umiejętności, które postanawia bardzo szybko przetestować hasając po jaskini. Tak się zdarzyło, że w tym samym miejscu znajdował się także zapieczętowany już od kilkuset lat jeden z najpotężniejszych smoków – Veldora, któremu nie ma się co dziwić, że był bardzo znudzony ciągłym siedzeniem w więzieniu. Dwójka bohaterów szybko znalazła wspólny język i koniec końców postanowiła sobie pomóc. W ten sposób burzowy smok znalazł się w brzuchu albo raczej nieskończonej przestrzeni wewnątrz Satoru, który od tego momentu przybrał imię Rimuru Tempest. Nie widząc sensu w dalszym pobycie w tym miejscu, Slime wyrusza w podróż pełną przygód, w trakcie której poznaje wspaniałych przyjaciół i zdobywa coraz to nowsze cele do zrealizowania.

Fabuła nie jest wymagająca, ale za to bardzo przyjemna dla odbiorcy. Tak ciekawa, że ciężko się od niej oderwać. Co prawda, można określić ją jako przewidywalną, ponieważ to kolejne anime z głównym bohaterem, który jest w stanie samemu stawić czoła wszystkim przeciwnościom losu, ale w tym przypadku jest to uzasadnione i ma to sens. Dlatego nie przeszkadza to praktycznie w ogóle w oglądaniu. Mogę śmiało powiedzieć, że jest to dobrze zrobiony Isekai, w którym znajduje się dość sporo elementów humorystycznych, dzięki którym uśmiech zagościł na mojej twarzy. Były też elementy poważne, ale te stanowiły rzadkość. Oglądając to anime czułem się naprawdę sielsko i błogo, a po każdym odcinku dostawałem zastrzyku euforii. Tym, czego nie znajdziemy w tym dziele, to intrygi. Jest to prosta bajka, która owszem, porusza pewne dość istotne kwestie naszej egzystencji, ale to nie jest jej główne zadanie.

Bohaterowie

Tensei shitara Slime Datta Ken oferuje nam bardzo wiele postaci, które przypadną do gustu każdemu, gdyż są one naprawdę ciekawe. Każda z tych ważniejszych miała jakiś określony cel i to motywowało ją do działania. Samo anime daje nam czas, aby ich dobrze poznać i co za tym idzie, sposobność, aby ich polubić, a nie jest to trudne, bo ich zachowanie, które wywołuje śmiech, bardzo to ułatwia. Większość z nich zdobywa, co prawda, przepotężną moc w ułamku sekundy, ale tak jak w przypadku naszego protagonisty jest to dobrze uzasadnione. Większość z nich to tylko postacie jednokolorowe, których charakter za bardzo nie ulega zmianie na przestrzeni serii, choć zdarzają się wyjątki, ale mimo wszystko przyjemnie się to ogląda.

Oprawa graficzna i dźwiękowa

Jeśli chodzi o kreskę, to nie mam tu nic do zarzucenia, była naprawdę ładna i widać, że studio 8bit się postarało. Kolory przez większość serii były żywe i ciepłe. Idealnie pasowały do sytuacji, które widzieliśmy na ekranie. Momentami były szare, jeśli zaszła taka potrzeba, co też doskonale komponowało się z przebiegiem akcji.

Muzyka była bardzo dobra, wyśmienicie podkreślała obraz całego anime. Jej brzmienie – bardzo relaksujące i uspokajające. Podczas walki przybierała bardziej dynamiczną formę, choć uważam, że czasami pod tym względem trochę jej brakowało.

Podsumowanie

Jeśli o mnie chodzi, to anime podobało mi się bardzo i nie mogę się doczekać drugiego sezonu, który ma mieć swoją premierę już w 2021 roku. Polecam tę opowieść każdemu, gdyż jest ona naprawdę dobra. Tak jak pisałem wcześniej, nie znajdziemy tutaj głębokich rozważań, ale przyjemną historię, idealną na wolną chwilę, aby odpocząć i zrelaksować się przy ładnej kresce i animacjach.

Ocena recenzenta

Fabuła 8/10
Grafika 9/10
Postacie 7/10
Muzyka 8/10

Autor recenzji: Kacper Krzyż

Rekomendacje

Cowboy Bebop (カウボーイビバップ) Fabuła i bohaterowie Anime wychodziło w latach 1998 – 1999, a odpowiedzialne za nie było studio Sunrise.  Akcja dzieje się w roku 2071, głównym bohaterem jest 27…

„Inu to Hasami wa Tsukaiyou” znane również jako „Dog & Scissors” to 12-odcinkowy serial wyprodukowany latem 2013 przez studio Gonzo.     Wypadek przy pracy Harumi Kazuhito to typowy mól…

Komentarze

  1. Esper pisze:

    Bardzo przyjemne anime, doczekało się koniecznej kontynuacji co było świetnym ruchem z racji tego jak zakończył się pierwszy sezon.

  2. Kluska pisze:

    Super anime ^^
    Czy ktoś wie gdzie można przeczytać LN?
    Tylko nie powieść internetową!

  3. Łukasz Gąsior pisze:

    Ach bardzo przyjemnie anime 😀

  4. freeb pisze:

    Polecam tez mange- mozna sie dowiedziec tego co bedzie przedstawione w 2 sezonie bez potrzeby czytania Novelek. 😉 (Choc i to mam w planach jak zakoncze lekture Shield hero oraz Danmachi) 🙂

Dodaj komentarz