Recenzja „Ame to Shoujo to Watashi no Tegami”

Ame to Shoujo to Watashi no Tegami

Z góry przepraszam wszystkie osoby, które oczekują porządnej serii, gdyż to anime trwa dokładnie 390 sekund. Gatunku też szczerze nie umiem określić… Co zabawniejsze, film nie posiada studia, lecz ma reżysera! Jest nim Teikoku Shounen. Dodatkowo warto wspomnieć, iż swoją premierę miał w 2005 roku, co trochę może uzasadnić niektóre niedociągnięcia…

 

Fabuła

Co do fabuły, to jest ona dość prosta… początkowo. Dziewczyna napisała list miłosny do chłopaka ze szkoły. Zapowiada się na romans, lecz czy taki jest sens tego filmu? Druga część fabuły to spotkanie Katari z małą dziewczynką w bibliotece. Ich pierwsze spotkanie jest naprawdę… dziwne i być może dla niektórych trudne do zrozumienia, może się nawet wydawać bezsensowne i wciśnięte na siłę, ale zaufajcie mi, pod koniec nabiera to trochę więcej sensu. I w taki sposób dziewczyny spędzają razem czas w bibliotece. Protagonistka dzieli się swoimi marzeniami, ambicjami i listem z nowo poznaną koleżanką, która odpowiada na nie w niespodziewany dla Katari sposób.

 

Postacie

Tutaj naprawdę jest mi ciężko napisać coś z sensem, gdyż podczas 390-sekundowego seansu poznajemy naprawdę głębiej tylko dwie postacie… Chodzi o Katari oraz małą dziewczynkę z biblioteki.

Protagonistka wygląda na miłą, nieśmiałą dziewczynę, lecz potrafi pokazać swoją straszniejszą stronę. Jest nastolatką z wielkimi marzeniami, do których dąży i wyznacza je sobie jako realne cele. Widać, iż jest samotna, brak jej bliższej osoby, gdyż otwarcie zwierza się o swoich planach i problemach nowo napotkanej osobie. Jest trochę cichą wodą, która brzegi rwie. Pozornie wygląda na pospolitą uczennicę, a gdy pozna się ją dokładniej, ukaże cechy, których nie widać na pierwszy rzut oka.

Jeśli chodzi o drugą bohaterkę, to po samym wyglądzie można wywnioskować, iż nie pasuje do całej scenerii anime, jest taką czarną owcą. Pomijając fakt, iż jej postać wydaje się drętwa (ma tak bardzo obkrojone animacje, że boli w oczy) to jej strój jest bardzo fikuśny i niepospolity. Jej postać wprowadza do serii całkiem miłą atmosferę. Jest tajemnicza, gdyż mało mamy o niej informacji, jej rola opiera się na pomocy w rozwoju protagonistki. Mimo jej wad jest pozytywną postacią, która nadaje koloru do całego filmu.

 

Estetyka

Ahh… Tę część recenzji mógłbym opisać jednym słowem, cytując “gówno”, gdyż grafika oraz muzyka jest okropna.

Zaczynając od faktu, iż podczas 390-sekundowego seansu zabrakło miejsca na opening i ending, (czysty absurd), to nawet jakość dźwięku jest okropna, co raczej nie jest winą słabego uploadu, ponieważ nawet w angielskich wersjach nie uświadczymy go w dobrym stanie. Kiczowata muzyka jest tak głośna, że ledwo można usłyszeć głos postaci. Dodatkowo sama melodia jest odpychająca, nieklimatyczna, frustrująca i dziwna. Po jakimś czasie staje się mocno irytująca i denerwująca (dobrze, że to taki krótki film).

Grafika nie reprezentuje sobą nic lepszego. Pierwsza rzecz, do której się przyczepiłem, to brak przejrzystych animacji, są one szorstkie i nagłe. Do braku płynności warto dodać zapętlone sceny, które jeszcze bardziej irytują i wprowadzają zamieszanie do fabuły, gdyż ciężko jest połączyć fakty, niektóre zachowania są nagłe i nieuzasadnione.

Dobra, koniec narzekania, czas pokazać pozytywy tego filmu. Pierwszym z nich jest tło, które naprawdę, pomimo słabej jakości pierwszego planu, prezentuje się dobrze. Są w nim zawarte dopracowane szczegóły, co naprawdę cieszy oko przy słabym wykonaniu animacji. Drugim pozytywnym aspektem jest kreska zastosowana przy tworzeniu postaci, gdyż jest ona niestandardowa. Jestem w stanie rzec, iż nie pasuje do popkultury japońskiej. Mimo wszystko ma swój osobny urok i lekki sentyment, gdyż widać, że autor ewidentnie stworzył coś sam, nie kopiując popularnie stosowanych modeli.

Podsumowanie

Podsumowując, tytuł można obejrzeć, gdy nie ma się co robić, albo po prostu chce się zabić czas. Nic do twojego życia sensownego nie wniesie, chyba że ktoś potrafi wysnuć głębszy sens z pospolitej historii. Pomimo ogromnych wad oprawy graficznej oraz muzycznej, seans nie był najgorszy. Na pewno nie można spodziewać się po tym efektu wow, ale z przymrużeniem oka, albo po kilku głębszych, jest naprawdę fajny. Polecam to obejrzeć (te 390 sekund Was nie zbawi, hehe).

 

Recenzent: Miq

 

Ame to Shoujo to Watashi no Tegami możecie obejrzeć tutaj!

Rekomendacje

Tomodachi Game W sezonie wiosna 2022 miało premierę Tomodachi Game – anime studia Okuruto Noboru. I po ponad roku stwierdzam, że zyskało zdecydowanie za mało rozgłosu. Dlatego też chciałabym chociaż…

Komentarze

Dodaj komentarz