Recenzja “Kanojo, Okarishimasu”


Fabuła i bohaterowie

 

 

Myśleliście kiedyś, jak by to było, móc wynająć tymczasową dziewczynę? Taką, którą możecie zabrać np, na rodzinne spotkanie, by ta jedna ciocia w końcu przestała was pytać, kiedy się z kimś zwiążecie? Ja też nie, jednak „Kanojo, Okarishimasu” pozwala nam zobaczyć, jak mogłoby to wyglądać, a przynajmniej chciałbym móc tak powiedzieć… „Rent a Girlfriend” ukaże nam to w sposób, którego najmniej byśmy się spodziewali.
To nie jest zwykła historia o tym, jak wynająć chwilową dziewczynę i jak praca takiej dziewczyny wygląda. Z biegiem czasu początkowo spokojna i zwyczajna historia zmienia się w walkę o względy głównego bohatera, chociaż nie wszystkie postacie są tego do końca świadome.

Zdesperowany student, Kazuya Kinoshita, po rozstaniu ze swoją pierwszą dziewczyną popada w depresję. Przeglądając telefon znajduje on aplikacje “Diamond” umożliwiającą wynajęcie tymczasowych partnerek. Chcąc sprawdzić, na czym to dokładnie polega, otwiera zakładkę z najpopularniejszą nowicjuszką – Mizuharą Chizuru. Postanawiając wypełnić pustkę w sercu wynajmuje wyżej wspomnianą dziewczynę. Cała randka przebiega wspaniale, jednak po jej zakończeniu główny bohater czyta recenzje i stwierdza, że dziewczyna najzwyczajniej w świecie bawi się uczuciami swoich klientów. Decyduje się na wystawienie negatywnej opinii i wynajmuje ją jeszcze raz, by móc wprost powiedzieć jej, co o tym sądzi. Po usłyszeniu słów Kazuyi, Mizuhara ujawnia swoją prawdziwą osobowość, zaczynając kłótnię i odsłaniając swoje karty, jednocześnie potwierdzając, że to wszystko było aktorstwem. W pewnym momencie Kazuya dostaje telefon z informacją, że jego babcia trafiła do szpitala. Chłopak zmuszony jest wziąć ze sobą swoją fałszywą dziewczynę, przedstawiając ją swojej rodzinie, której marzeniem było, aby Kazuya znalazł odpowiednią dla siebie kobietę. Podobna sytuacja spotyka Chizuru, którzy w takich okolicznościach nie chcąc ujawniać prawdy zmuszeni są udawać parę.

Nie oczekujcie tu jednak nie wiadomo jakiego rom-comu, większość fabuły to schematyczna papka – motyw fałszywej pary możemy ujrzeć chociażby w “Nisekoi”, a humor polega głównie na wyśmiewaniu się z nieudolnego, głównego bohatera i żartach o zabarwieniu erotycznym. Jednak tym, co czyni fabułę „Kanojo, Okarishimasu” odrobinę ciekawą, są nieprzewidywalne momenty, które przydarzają się prawie na każdym kroku. Miyajima Reiji, odpowiedzialny za fabułę, nieźle przemyślał przebieg historii, co jest oczywiście wielkim plusem. Każdy odcinek kontynuuje poprzedni dzień, co tworzy spójną całość. Oglądając dalej poznajemy coraz to więcej dziewczyn z tej samej branży, nawet ex-dziewczyna głównego bohatera nie zostaje pominięta i często dolewa oliwy do ognia.

Mówiąc o minusach serii, nie sposób nie wspomnieć o miernym romansie, w którym rozwój na pierwszy rzut oka wygląda świetnie, jednak kontynuując autor daje nam do zrozumienia, że będziemy musieli użerać się z bardzo powolnym tempem. Pierwszy sezon poświęcony jest poznawaniu wszystkich postaci. Ilość czasu ekranowego dla każdej z dziewczyn został podzielony nijako, wszystkie bohaterki z wyjątkiem Mizuhary, otrzymały niewiele scen, dwanaście odcinków było zdecydowanie niewystarczające, a drugi ending, w którym streszczony został cały rozdział mangi, tylko to potwierdza. Pierwsze odcinki były idealnymi odwzorowaniami paneli z mangi, z momentami zmienioną chronologią, aczkolwiek w następnych epizodach, dużo zawartości pierwowzoru zostało pominiętych, przez co podczas oglądania można odnieść wrażenie, że czegoś brakuje. Anime zostało również zakończone w najgorszy możliwy sposób, w finale brakuje zamknięcia poszczególnych wątków i gołym okiem widać, że został on zrobiony zupełnie pochopnie.

Miyajima Reiji spisał się przy tworzeniu osobowości postaci. Odnoszę jednak wrażenie, że nie każdy do końca zrozumiał motywy bohaterów. Oczywiście, Kazuya jest zdecydowanie jedną z tych najbardziej irytujących postaci, jakie można sobie wyobrazić – jest przesadnie głupi, nie posiada żadnych umiejętności komunikacyjnych, a jego decyzje sprawiają, że aż chce się go uderzyć z całej siły. Ale czy nie taki miał właśnie być? Osobiście nie jestem w stanie wyobrazić sobie lepszego głównego bohatera dla tego tytułu. Dodaje on również trochę świeżości, ponieważ nie zawsze mamy okazję ujrzeć postać taką jak on. Zaraz obok jest ex Kazuyi, którą poznajemy w pierwszych sekundach anime. Jest ona antagonistką, która po rzuceniu bohatera dowiaduje się o “nowej dziewczynie Kazuyi” i z zazdrości zamierza zniszczyć ich związek, wyśmiewając Kinoshitę przy każdej możliwej okazji oraz stawiając go w niezręcznych sytuacjach. Jej celem jest zniszczenie związku Kazuyi i Chizuru. Oczywiście nie chce ona do niego wrócić, jednak nie może znieść myśli, że jej były chłopak się od niej oddalił. Każda inna bohaterka posiada własną osobowość i problemy, a każda z dziewczyn do wynajęcia ma powody, dla których podjęła się tej pracy.

Jednakże znowu w drogę wchodzi nam adaptacja, która nie tłumaczy nam wszystkiego tak, jak powinna. Dużo z opisanych wcześniej problemów i powodów, dostało za mało czasu na wytłumaczenie, przez co obniża to ogólną ocenę

 

 

Oprawa Graficzna

 

 

Oprawa wizualna jest ładna i przyjemna dla oka, jednak nie mogę tutaj dodać nic więcej. Największym plusem są bohaterowie, których wykonano niesamowicie starannie. Paleta kolorów została starannie dobrana, dzięki czemu możemy wczuć się w emocje emanujące od postaci. Pierwszy plan wygląda całkiem dobrze, choć nie wyróżnia się on dosłownie niczym w porównaniu do innych serii. W tym anime na pewno nie ujrzymy wiele teł, jednak jak już się pojawiają, to nie ma się czym zbytnio zachwycać. TMS Entertainment odpuściło sobie szansę na wykorzystanie cudnych drugich planów z mangi. Przeważnie skupiono się na tym, co znajduje się bliżej, a tła momentami są rozmyte. Mimo wszystko muszę powiedzieć, że animacja jest świetna, szczególnie w openingu i endingu. Znane już przez wszystkich tańce dziewczyn wyglądają na niezwykle płynnie, a cała reszta w cale nie jest gorsza. Harmonijne przejścia dodają rozmachu, a całość wygląda naprawdę estetycznie. Animacja mocno przewyższa grafikę, jednak dodając oba te aspekty, nie prezentuje się to najgorzej.

 

 

 

Oprawa Dźwiękowa

 

 

W przypadku muzyki otrzymujemy tutaj mieszankę J-rocku i elektroniki, spokojnej lub rytmicznej w zależności od sytuacji panującej na ekranie. Ścieżka dźwiękowa jest dość specyficzna, niektóre z utworów mocno odstają od tych, które przeważnie słyszymy w anime, ale muszę powiedzieć, że pasuje ona tutaj doskonale. Opening jest rytmiczny, melodia wpada w ucho oraz zachęca nas do obejrzenia odcinka. Ending utrzymany jest w tym samym stylu, co opening. Piosenki te są typowe, muzykę o podobnym nastroju możemy usłyszeć w wielu innych tytułach. Studio odpowiedzialne za anime postawiło na utalentowanych i znanych już nam Seiyuu, których głosy mogliśmy usłyszeć w znanych dziełach, takich jak: “Konosuba”, “Re:zero”, “Nanatsu no Taizai” czy “Black Clover”.

 

 

 

Podsumowanie

 

 

Reasumując, „Kanokari” na pewno nie jest adaptacją udaną w stu procentach. Ilość wad, niewytłumaczonych szczegółów oraz pominiętych wątków aż razi w oczy i przeważa pozytywy, których i tak dużo nie ma. Pierwszy sezon posiadał trochę więcej potencjału, który twórcy zaprzepaścili. Mam mieszane odczucia, co do zapowiedzianej kontynuacji. Mimo wszystko radzę dać szansę temu tytułowi: wady tego anime mogą zostać przyćmione przez ciekawie poprowadzone odcinki i nawet żenujące momenty nie powinny popsuć zabawy z oglądania „Rent-a-Girlfriend”.

 

 

 

Ocena Recenzenta

 

Postacie: 6,5/10
Grafika: 7/10
Fabuła: 4/10
Muzyka: 7,5/10

 

Rekomendacje

To akcyjno-przygodowe anime liczące 12 odcinków, studia OZ z 2022 roku. Jest to jedna z tych produkcji, które nie zapadają szczególnie w pamięć, za to ogląda się je niemal błyskawicznie…

1. Bushiroad zapowiedziało, że podczas najbliższej konferencji prasowej zapowie swój nowy projekt anime o tytule Jordan: The Princess of Snow and Blood. Konferencja odbędzie się 9 lutego. [źródło] 2. Netflix…

Takt Op. Destiny   Produkcja jest wynikiem kooperacji studiów Madhouse oraz MAPPA. Jej emisja trwała w sezonie jesiennym 2021 roku i doczekała się 12 odcinków. Co ciekawe, materiałem źródłowym dla…

Komentarze

Dodaj komentarz