Recenzja „Takt Op. Destiny”

Takt Op. Destiny

 

Produkcja jest wynikiem kooperacji studiów Madhouse oraz MAPPA. Jej emisja trwała w sezonie jesiennym 2021 roku i doczekała się 12 odcinków. Co ciekawe, materiałem źródłowym dla tego anime jest projekt stworzony techniką mixed media.

 

Fabuła

 

Rok 2047, Stany Zjednoczone zmieniły się nie do poznania przez czarny meteoryt, który niegdyś runął na Ziemię. Wyklute z niego istoty, nazwane przez ludzi D2, emanują nienawiścią do różnego rodzaju muzyki, co przyczyniło się do jej kompletnego wyginięcia. Za ochronę ludzkości odpowiadają reprezentujące muzykę klasyczną Muzykantki i kontrolujący je Dyrygenci. Głównym bohaterem jest Takt Asahina – utalentowany pianista, który pragnie powrotu muzyki na właściwy tor. Prowadzi całkiem sielankowe życie wraz z Anną Schneider oraz jej młodszą siostrą, Cosette. W wyniku nieszczęśliwego wypadku protagonista zostaje przemieniony w Dyrygenta, a Cosette w Muzykantkę. Od tej chwili między nimi zostaje zawarty pakt, który stawia na szali ich życia. Czy podróż do Nowego Jorku, jaką podejmą, będzie miała szczęśliwe zakończenie? Jakie nieszczęścia na nich czekają? Ile tajemnic skrywa świat pozbawiony muzyki? Oto recenzja tytułu, który nie do końca wykorzystał drzemiący w sobie potencjał.

Kooperacja dwóch gigantów sprawiła, że spora ilość odbiorców wyrobiła sobie całkiem niezłe oczekiwania wobec Takt Op. Destiny. Nie da się ukryć, że sam byłem zainteresowany tym projektem i oglądałem odcinki na bieżąco. Muszę Was jednak ostrzec, że historia nie jest tym, co w tej produkcji najmocniejsze. Fakt, twórcom udało się zbudować dość intrygujący i lekko utopijny świat, w którym nie brakuje ciekawych motywów. Problem polega na tym, że większość wątków stworzono w sposób zbyt schematyczny.

Aspektem, do jakiego głównie chciałbym się odnieść, jest walka. Wiem, że nie jest to coś, co powinno być głównym motorem napędowym opowieści, jednak prawda jest taka, że tutaj jest jej od groma. Ma to swoje uzasadnienie w teorii, jednak w praktyce dziwnie się to wszystko ogląda, kiedy jedna z walk zostanie zakończona, po niej odbywa się krótki dialog, a zaraz po nim zaczyna się kolejna długa walka. W pewnych momentach staje się to monotonne i potrafi dostarczyć widzowi więcej obaw względem jakości niż faktycznego zaskoczenia, które miałby spowodować dany zwrot akcji.

 

Klimat i akcja

 

Gatunek tego anime został nakreślony całkiem konkretnie, jednak nie zmienia to faktu, iż czasem natykamy się na drobne elementy czegoś innego. Uraczono nas także wstawkami komediowymi, a nawet pokuszono się o wątek romantyczny, który moim zdaniem został trochę wepchnięty na siłę.

Co do tempa akcji, to jest ono głównie dynamiczne, ponieważ, jak wspominałem powyżej, tytuł stawia na walkę, a jeśli chodzi o sam klimat, to trzeba przyznać, że niektóre rozważania postaci na temat obarczonego chaosem świata potrafią zainteresować.

 

Postacie

 

Zacznijmy standardowo od najważniejszej dwójki, czyli Takta Asahiny i Cosette. Ich relacja regularnie ewoluuje, a podejmowane przez nich działania wpływają na ich losy. Osobiście uważam, że Takt jest najciekawszym bohaterem, ponieważ absolutnie nie został potraktowany powierzchownie. Mamy okazję zapoznać się z jego przeszłością, poznać jego poglądy dotyczące wyniszczonego świata, a także wsłuchać się w jego twórczość, jaką jest piękna gra na pianinie. Cosette również nie jest złą postacią, bo jej charakter jest całkiem złożony, dzięki czemu mamy ochotę śledzić jej dalsze losy.

Następną postacią w kolejce jest Anna Schneider, która na każdym kroku stara się wspierać pozostałą dwójkę. Jest dobrym dopełnieniem głównego duetu, a do tego można się z nią łatwo utożsamić, gdyż cechujące ją zachowania są niezwykle adekwatne do wszystkiego, co ma miejsce w fabule.

Pozostałe postacie to głównie inne Muzykantki oraz ich Dyrygenci. Niektórzy wnoszą do opowiadanej historii więcej, niż można by się spodziewać. Niejednokrotnie odkrywamy motywy, jakimi kierują się drugoplanowi bohaterowie, co bez wątpienia przyczynia się do lepszego odbioru całości.

 

Oprawa graficzna i dźwiękowa

 

Kreska i animacja to aspekty, które w Takt Op. Destiny prezentują się po prostu przepięknie. Studia Madhouse i MAPPA pokazały, że ich współpraca potrafi być pod tym względem owocna i zachwycić naprawdę pozytywnie. Zadbano o estetykę, a kolorystyka cieszy oko na każdym kroku.

Muzyki również nie należy się czepiać, bo jest to kolejna mocna strona produkcji. Począwszy od klasycznych kompozycji, kończąc na utworach, z których aż bije duch walki. To wszystko sprawia, że nawet nieco gorsze sceny ogląda się z zapartym tchem.

 

Opening i ending

 

Opening jest na swój sposób wyjątkowy. Wyglądem może nie wyróżnia się niczym szczególnym, jednak zawarta w nim muzyka robi spore wrażenie. Osobiście obejrzałem go więcej razy dzięki temu nieskomplikowanemu zabiegowi.

Ending posiada natomiast o wiele prostszą strukturę, ale jak najbardziej potrafi zauroczyć. Nie powinno się mu niczego zarzucać, gdyż odgrywa swoją rolę w poprawny sposób.

 

Podsumowanie

 

Obejrzyj to anime, jeśli gustujesz w:

– tytułach nastawionych na bardzo częstą walkę;

– schematycznych postaciach z drobnymi wyjątkami;

– w pełni dopracowanej oprawie wizualnej.

 

Nie oglądaj tego anime, jeśli gustujesz w:

– bogatej fabule;

– spokojnych produkcjach;

– doskonale zarysowanych postaciach.

 

Autorka powyższego plakaciku: Rudusia

 

Takt Op. Destiny możecie obejrzeć tutaj!

Rekomendacje

Zapowiedziano zakończenie mangi The Promised Neverland W tegorocznym, 28 wydaniu magazynu Weekly Shonen Jump został opublikowany finałowy rozdział mangi pt:”The Promised Neverland” autorstwa Kaiu Shirai. Ostatni, 20 tom komiksu trafi…

Acchi Kocchi (あっちこっち)     Fabuła  Anime zostało wyemitowane jesienią 2012 roku. Tutaj trudno powiedzieć cokolwiek o fabule z jednego prostego powodu… nie ma jej tam zbyt wiele. Każdy odcinek…

Komentarze

Dodaj komentarz