Recenzja „Nana”

Nana

„Dlaczego między marzeniem a byciem szczęśliwym jest taka wielka przepaść?”

 

„Nana” to adaptacja mangi Ai Yazawy o tym samym tytule i jest produkcją studia Madhouse, które możemy kojarzyć z takich anime jak: Death Note, Monster, Fullmetal Alchemist Brotherhood czy Paradise Kiss.

Osaki Nana i Komatsu Nana to dwie dwudziestoletnie dziewczyny, które łączy to samo imię i wspólny cel. Obie jadą pociągiem do stolicy Japonii, aby rozpocząć nowy rozdział w swoim życiu. Po przyjeździe do Tokio przyszło im się rozstać, lecz nie na długo, ponieważ podczas poszukiwania mieszkania trafiają do tego samego lokum. Tak rozpoczyna się historia pozornie dwóch kompletnie różnych od siebie dziewczyn.

 

Komatsu Nana to cukierkowa, lekkomyślna, zakochująca się od pierwszego wejrzenia optymistka, która swoją osobą potrafi zjednoczyć innych ludzi. Jest nazywana przez nową współlokatorkę Hachiko. W kontraście mamy Osaki Nanę – punkową dziewczynę o cudownym głosie, która przybyła do Tokio nie za utraconą miłością, a aby zaistnieć na muzycznej scenie. Swoją dumę przekłada ponad wszystko, czego niejednokrotnie żałuje.

Powyżej napisałam, że dziewczyny są zupełnymi przeciwieństwami, ale tylko pozornie. Kto twierdzi inaczej, patrzy na bohaterki jedynie w skrajnych aspektach; stosuje myślenie dychotomiczne dzieląc je na czarne i białe, a tak wcale nie jest. Zarówno Nana, jak i Hachiko z całych sił pragną zaznać prawdziwego szczęścia. Ich drogi oczywiście są odrębne, ponieważ Hachi dąży do tego, aby stanąć na ślubnym kobiercu u boku „księcia z bajki”. Zaś Nana tłumi w sobie pragnienia na tyle skutecznie, że w końcu o nich zapomina. Jej wzrok skierowany jest w stronę celu i skupia się na karierze, która nie rozpoczęła się tak, jakby tego chciała.

Podświadomie dziewczyny wiedzą, co tak naprawdę jest dla nich ważne, lecz przekonują się o tym, gdy już na to zdecydowanie za późno. Nie mogą zmienić przeszłości i muszą zadowolić się tym, co zaoferowało im w danym momencie życie. Tu właśnie pojawia się największy atut tej produkcji, a mianowicie, realizm. Pomimo tego, że anime zostało przedstawione w humorystycznym tonie i groteskowej kresce, to jednak twórcy zadbali o realizm każdej z postaci. Każdy z bohaterów ma przypisane cechy osobowości, własne przekonania, myśli i one się nie zmieniają jak chorągiewka na wietrze, przez co oglądający może się przywiązać do postaci i odnaleźć w niej samego siebie.

 

„Nana” jest wielowątkowa i dobrze rozplanowana. Poza głównymi bohaterkami poznajemy ich przyjaciół, rodzinę Hachiko, członków zespołu Blast, do którego należy Nana, a także ich rywali – Trapnest. Każdy z osobna dostał dużo czasu ekranowego, dzięki czemu możemy odkryć ich rozterki, momenty słabości, szczęśliwe chwile, pragnienia. Wszyscy tworzą zgrabną całość i oglądający ma wrażenie, jakby nie byli tylko bohaterami japońskiej animacji a ludźmi z rzeczywistości, ponieważ postaci borykają się z problemami życia codziennego. Zastanawiają się co zjeść na obiad, próbują odnaleźć się na rynku pracy, mają problemy z wysłaniem sms-a. Przedstawienie ich życia miłosnego jest kolejnym plusem, bo w wielu produkcjach samo zetknięcie się opuszkami palców wywołuje panikę w bohaterach, a w „Nanie” seks jest czymś naturalnym.

 

Anime w dużej mierze opowiada o muzyce i jest ona świetnym uzupełnieniem całokształtu. Openingi i endingi, jak i cały soundtrack to dawka porządnych emocji płynących z dźwięków. Jestem przekonana, że nawet jeśli ktoś nie jest fanem punku to zakocha się w tych utworach.

 

Co jest największą zgrozą, jeśli chodzi o tę serię? Otóż… historia niezakończona przez autorkę, której oczywiście nie możemy winić, ponieważ Ai Yazawa poważnie zachorowała. Przez to, niestety, samo zakończenie jest niekompletne i pełne luk.

Z roku na rok nadzieje na powrót „Nany” są coraz bardziej odległe. Tytuł ten nie jest jedynym, który zszedł ze sceny przedwcześnie. W podobnej sytuacji znalazł się fenomenalny „Hunter x Hunter” i choć na krótką chwilę ogłoszono powrót przygód Gona i Killuy tak też parę miesięcy później świat obiegła informacja, że manga została porzucona na zawsze*. Kolejnym tytułem, który został odroczony w czasie jest ostatni film wybitnej tetralogii „Evangelion 3.0+1.0 Od nowa”. Choć reżyser serii ostatecznie powrócił z finałem rebuildów, zmagając się z głęboką depresją, to fani musieli czekać na to 9 lat.

 

Podsumowując, „Nana” to anime, w którym każdy odnajdzie coś dla siebie. W scenariuszu zawarte są ważne sentencje i przemyślenia na tyle prawdziwe, że trafiają prosto do serca. Mnie osobiście ujęły słowa odnośnie marzeń i szczęścia, które napisałam na samym wstępie. Jestem przekonana, że kto obejrzy „Nanę” już nigdy nie będzie taki sam i zacznie rozmyślać nad wyborami, jakich dokonał do tej pory.

 

Ocena: 8/10

ghelexi

* 9.03.2023 r. autor potwierdził powrót HxH (źródło)

Nana możecie obejrzeć tutaj!

Rekomendacje

Sword Art Online: Progressive Otrzyma anime Jedenasty i ostatni odcinek drugiego sezonu  Sword Art Online: Alicization – War of Underworld zakończył się ogłoszeniem w niedzielę 20 września, że light novelka Sword…

„Adachi to Shimamura” to 12-odcnkowy serial stworzony przez studio Tezuka Productions  i wyemitowany Jesienią 2020. Seria posiada 10-tomową light novel’kę autorstwa Hitomy Irumy, która na ten moment niestety nie posiada…

Komentarze

Dodaj komentarz