Recenzja “The God of High School”

 

Informacje o produkcji

 

The God of High School to anime na podstawie południowokoreańskiej manhwy napisanej i zilustrowanej przez Yong-Je Park, zostało wyemitowane latem 2020 roku przez studio MAPPA.

 

 

Fabuła

 

The God of High School opowiada o uczniach szkoły średniej biorących udział w ogólnokrajowych zawodach sztuk walki. Co ciekawe, w tym turnieju można używać każdego znanego nam stylu. Jednym z uczestników jest nasz główny bohater, Jin Mo-Ri, który specjalizuje się w Taekwondo i dodatkowo ma bardzo wygórowane ego. Ogłasza się on najsilniejszym licealistą w Korei. Oprócz niego, poznajemy Han Dae-Wia – karatekę i Yu Mi-Re – spadkobierczynię stylu księżyca, opierającego się na walce mieczem. Każdy z nich dołączył do turnieju ze względu na swoje prywatne problemy bądź zachcianki, ponieważ nagroda jest wielka. Zwycięzca dostaje możliwość spełnienia swojego dowolnego życzenia, dlatego każdy daje z siebie wszystko, aby wygrać.

 

W każdym odcinku jesteśmy bombardowani akcją i dużą ilością walk. Niestety, ale oprócz tego, nic więcej nie zostaje nam ukazane. Twórcy próbowali wpleść do anime pewną intrygę, ale bez sukcesu – sama fabuła, jak i całokształt wyszły bardzo przewidywalnie.

 

To, co przykuło moją uwagę, to system mocy nazwany charyeok, który polega na pożyczaniu zdolności od różnego rodzaju bóstw. Cały ten mechanizm sprawia, że starcia przeciwników nie polegają tylko na obijaniu się po twarzach, ale również na wykorzystywaniu przeróżnych zdolności niosących spustoszenie, które wyglądają bajecznie. Same animacje i sekwencje pojedynków w tym anime wyglądają cudnie, są płynne, dynamiczne i zapierają dech w piersiach.

 

 

Bohaterowie

 

Bohaterów da się polubić, każdy dąży do postawionego sobie celu, co na pewno potrafi zainspirować oglądających (sam tak miałem). Na przestrzeni serii widzimy ich progres w sile i umiejętnościach, ale brakuje czasu, aby w pełni to wszystko pokazać, przez co cały proces trwa zbyt krótko i odnosimy wrażenie, że nasi protagoniści, po zwykłej rozmowie stają się tak silni jak po miesięcznym treningu. Mamy tutaj przykład typowego głównego bohatera, którego nie sposób pokonać. Niestety, ale oprócz walki, postacie nie są w stanie zaoferować nam nic innego. Owszem czasem wywołują uśmiech na naszych twarzach, a ich motywacja jest widoczna, ale są to zwyczajne jednokolorowe, statyczne postacie. Od razu widać, kto jest zły, a kto dobry. Wyjątkiem może być Park Mu-Jin, którego zachowanie nie do końca zdradza nam, po której stronie barykady stoi.

 

 

Oprawa graficzna i dźwiękowa

 

Kreska jest ładna i specyficzna, mianowicie, wyróżnia się charakterystycznym sposobem rysowania twarzy, a w szczególności nosa, na szczęście idzie się do tego przyzwyczaić. Kolory są jasne i żywe, lecz zmieniają się na bardziej ponure, gdy wymaga tego chwila. Pod tym względem nie mam nic do zarzucenia.

 

Do muzyki ciężko mi się odnieść, na pewno była dobra, natomiast nie wyjątkowa. Pasowała idealnie do dynamicznej walki i momentami sprawiała, że miałem ciarki na plecach, ale muszę przyznać, że nie zapadła mi jakoś szczególnie w pamięć.

 

 

Podsumowanie

 

Mi osobiście, anime bardzo się podobało i przyjemnie się je oglądało. Mimo że fabuła nie była jakaś porywająca, to nie mogłem doczekać się następnego odcinka. Animacje walki urzekły mnie całkowicie, a bohaterowie mimo swej prostoty, sprawili, że ich polubiłem. Teraz ze zniecierpliwieniem czekam na drugi sezon. Polecam tę produkcję każdemu, kto chce się oderwać od zgiełku panującego dookoła i odpocząć, ponieważ nie znajdziemy tutaj żadnych głębokich refleksji i przemyśleń na tematy egzystencjalne, które wymagają od nas nie wiadomo jakiego skupienia, ale za to, spotkamy prostą i przyjemną historię, pełną ładnie zaanimowanych i cieszących oko kreską walk.

 

Ocena recenzenta

Fabuła: 7
Grafika: 9
Postacie: 6
Muzyka: 7

Autor recenzji: Kacper Krzyż

Rekomendacje

Związki to trudny temat. Nawet „standardowej” części społeczeństwa przynoszą one mnóstwo zgryzot i nieprzespanych nocy. A co mamy powiedzieć my – fani chińskich bajek skryci w cieniu „normalnych” ludzi? Jak…

1. Bushiroad zapowiedziało, że podczas najbliższej konferencji prasowej zapowie swój nowy projekt anime o tytule Jordan: The Princess of Snow and Blood. Konferencja odbędzie się 9 lutego. [źródło] 2. Netflix…

Komentarze

  1. Bismarck pisze:

    XD fabuła 7? Postacie 6? Coś mi tutaj nie pasuje. To anime jest dużo gorsze.

    Fabuła w tym anime została pokrojona i dano te najgorsze kawałki czyli same walki bez żadnej fabuły. Poza walkami praktycznie wszystko inne jest nam obce. W jednym odcinku widzimy walkę a w drugim jakieś magiczne istoty i nad przyrodzone moce a w jeszcze następnym odcinku od razu bitwa ostateczna. To tak jak by sezon miał 20 odcinków a ja bym oglądał co 2 odcinki czyli raz obejrzę, pominę dwa odcinki i raz obejrzę i tak do 20 odcinka.

    Postacie tak samo jak fabułą. Nic nie wiemy i tylko kilka ucinków z przeszłości postaci, ale skąd te postacie potrafią walczyć, skąd się bierze ich motywacja itd. to już nie łaska pokazać w anime bo po co?

    W sprawie walk to już inna sprawa. Walki moim zdaniem są dobre jak na anime, ale z powodu pociętej fabuły większość technik walki itd. są nie znane i głównie możemy się cieszyć z ładnie estetycznych scen bardzo dynamicznej walki.

    Jak powinno wyglądać prawidłowa ocena?
    Fabułą: 1 (ogólnie brak fabuły)
    Grafika: 9 (dał bym 8, ale mam dobre serduszko)
    Postacie: 2 (znamy tak jakoś 5 postaci i to dosyć słabo a reszta postaci to ni z chuj** ni z dup**, zagadka po prostu)
    Muzyka: 7 (muzyki za bardzo nie pamiętam, ale opening oglądałem chętnie, więc muzyka dobra)

  2. Lidia20 pisze:

    A mnie się podobało

  3. KiriPistols pisze:

    Bez obrazy, ale to anime nie ma praktycznie w ogóle fabuły.
    No chyba, że uznajesz pociętą na maksa historię tak, żeby były tylko te bezmyślne walki wraz z tragicznym developmentem postaci jako fabułę, to wtedy w porządku.

    Postaci nie da się polubić. Nawet nie otrzymujemy szansy, żeby ich w ogóle polubić, bo już muszą nam śmigać przed ekranem.

    Chaeryok to tutaj także jakiś ewenement. Ot tak można go zdobyć? Jak zobaczyłem zdobycie chaeryoku przez Mirę (tak gdzieś w 9 odcinku chyba o ile dobrze pamiętam), to aż mocno się wtedy złapałem za głowę, jak to bezsensownie wyglądało.

    Zgodzę się, że dostajemy typowego OP gościa jako bohatera, co jest już dosyć męczące.
    Zgodzę się także, że oprócz walk, postacie nie zaoferują nam nic więcej. Bo nie mają jak, przez tę “fabułę” i ich “development”.
    No i zgodzę się, że kreska, animacja i muzyka aż tak złe nie były. Ale osobiście uważam, że to są jedyne aspekty, które ratują tę produkcję.

    Jak dla mnie to
    Fabuła: 2
    Grafika: 6
    Postacie: 1
    Muzyka: 6

Dodaj komentarz