Recenzja “Ansatsu Kyoushitsu”

Kto nigdy nie trząsł gaciami przed jakimś nauczycielem, nie darzył żadnego dozgonną nienawiścią lub chociażby nie zasnął na jego lekcji, ten nie zna życia. Tak, relacje z belframi to skomplikowana sprawa. Co jednak zrobić, gdy program nauczania dosłownie zakłada, że musisz zabić swojego nauczyciela? I – co najważniejsze- ten nauczyciel, pomimo planów zniszczenia całego świata, okazuje się być spoko gościem? Zapraszam do czytania 😊

 

E jak Egzekucja

Gimnazjum Kunugigaoka, klasa E. To tutaj lądują uczniowie z najgorszymi wynikami, którzy (ku przestrodze dla pozostałych) są notorycznie upokarzani przez społeczność szkolną. Ich życie odmienia się jednak, gdy w ich skromnych progach pojawia się nowy nauczyciel – ośmiornicowaty, niezniszczalny potwór, który nie tak dawno rozwalił Księżyc i grozi, że to samo uczyni z naszą planetą. Bezradny rząd przystaje na ultimatum stwora – pozwala mu szkolić klasę wyrzutków (zarówno ze zwykłej wiedzy, jak i z technik skrytobójstwa), a w zamian za to, ten nietypowy nauczyciel wstrzyma się ze swoimi planami anihilacji. Jak uczniowie odnajdą się w nowej sytuacji? I co skrywa się w galaretowatej głowie ośmiornicy? Któż to wie…

 

Komizm x Komizm x Komizm

„Ansatsu kyoushitsu” (znane w Polsce szerzej jako „Klasa Skrytobójców”) to komedia, którą porównałabym do ciepłej herbatki (lub chłodnego piwka) po ciężkim dniu w szkole/pracy. Uśmiech sam ciśnie się na usta, gdy przypominają mi się poszczególne urywki z anime. Tytuł ten doskonale wykorzystuje wszystkie rodzaje komizmu. Komizm postaci? Proszę bardzo – klasa E to zbiór prawdziwych cudaków. Gdy dodamy tutaj szereg nauczycieli próbujących poskromić piekielną ośmiornicę oraz samego Koro-senseia, otrzymujemy wyjątkową mieszankę wybuchową. Każdy z bohaterów otrzymuje swoje przysłowiowe pięć minut na ekranie (i jest to iście komiczne pięć minut). Komizm sytuacyjny zapewnia dosłownie wszystko, co robi nasz groźny (i jednocześnie uroczy) belfer. A komizm słowny? Poczekajcie na pojawienie się pewnej czarującej nauczycielki. Przysięgam – poplułam się ze śmiechu, gdy pierwszy raz usłyszałam jej przezwisko.

 

Nauczyciel, jakiego każdy chciał mieć

Są komedie, których jedynym zadaniem jest dostarczenie widzowi mieszaniny humoru i cringe’u. I jeśli te dwie składowe są w odpowiednich proporcjach, to nie ma w tym nic złego. W końcu każdy potrzebuje czasem małego odmóżdżenia. Jednak niektóre tytuły, mimo komicznej otoczki, mają do zaoferowania coś więcej. „Klasa skrytobójców” zalicza się do tej drugiej kategorii. Jest to jedna z niewielu komedii, na której płakałam nie raz i nie dwa, co samo w sobie jest pewnym fenomenem. Pomijając główny motyw anime, jakim jest geneza narodzin oraz motywacje Koro-senseia i nieustanna próba wyeliminowania go, „Klasa Skrytobójców” porusza niezwykle ważny temat, jakim jest rola nauczyciela w życiu młodego człowieka. Oczywiście, w prawdziwym życiu żaden nauczyciel nie poświęci kilku godzin tygodniowo na nauczenie Cię 50 technik zabójstwa przy użyciu gumowego noża. Jednak gdy sięgniemy wzrokiem trochę dalej, zobaczymy, że Koro-sensei dał swoim wychowankom znacznie więcej: pomoc w odkryciu swoich mocnych i słabych stron, wskazywanie im drogi, bycie ich największym kibicem. Często w życiu młodego człowieka brakuje kogoś, kto mógłby to zaoferować. Rodzice, mimo całej miłości, którą darzą swoje pociechy, nie zostali do tej roli nigdy przeszkoleni. Jak zatem mógłby wyglądać świat, w którym nauczyciele są prawdziwymi drogowskazami dla nastolatków…?

 

Jakie życie taki rap

Anime porusza również inne problemy: pogoń za ambicjami, szacunek do drugiego człowieka, zderzenie ideałów z szarą rzeczywistością. Jak to możliwe, że tak (jak już ustaliliśmy) komiczna komedia dobrze radzi sobie z tak trudnymi tematami? Otóż odpowiedzią są żarty. „Klasa skrytobójców” w dosadny sposób upokarza postawę „do celu po trupach”, którą tak namiętnie praktykuje dyrektor tej elitarnej szkoły, jej uczniowie, a także niektórzy z zabójców. Jest w tym lekka ironia, bo przecież wciąż jest to anime o zabijaniu. Oglądając tę serię, pomimo zaznania wielu życiowych porażek, naprawdę uwierzyłam, że ciężką pracą i odpowiednią motywacją można sięgnąć gwiazd. Niestety, kolejne egzaminy szybko złamały mój zapał. Niemniej uważam, że to ważne, by czasem przypomnieć sobie o tym, że w życiu liczy się coś więcej niż super moc, wybitny talent czy ponadprzeciętny spryt. „Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz”. To właśnie prawda, którą Koro-sensei próbuje przekazać wszystkim – swoim uczniom oraz nam.

 

Ku chwale nauki!

Nie ma co się rozpisywać w kwestii animacji i muzyki. Obie składowe stoją na przyzwoitym poziomie, są proste, a jednocześnie żywe i dynamiczne. Świetnie spełniają swoją rolę w komedii opartej na akcji i walkach. Choć świat przedstawiony nam w tym anime pełen jest intryg, przekrętów i manipulacji, coś sprawia, że odzyskuje się wiarę w innych ludzi oraz w samych siebie, a na ustach zakwita uśmiech. Dlatego jeśli jesteście gotowi na kilka ważnych, życiowych lekcji od pewnego nietypowego nauczyciela (i przy okazji chcecie połamać kilka żeber ze śmiechu) – czas na skrytobójstwo  naukę!

 

Anime możecie obejrzeć tutaj

Rekomendacje

Recenzja Haikyuu, czyli anime nie tylko o siatkówce   Fabuła   Akcja anime rozpoczyna się, gdy główny bohater, gimnazjalista Hinata Shoyo widzi w telewizji mecz siatkarski, w którym gra chłopak…

Anime mające premierę w 2020 roku z gatunku przygoda, fantasy, akcja.     Fabuła   Czy marzyliście kiedyś, żeby Wasze marzenie się spełniło? W świecie Tower of God jest to…

Obsadzony w internetowym anime Takuyu Eguchi mówi o zmianie pewnych elementów i wirtualnym projekcie na platformie Youtube. Oficjalna strona Happinet ogłosiła, że Onegai Patron-sama! Ma pojawić się we wtorek, 11…

Komentarze

  1. aeshymv pisze:

    Świetna recenzja, lepiej bym tego nie napisała. Uwielbiam Klasę Skrytobójców, a ten wpis sprawił że chyba obejrzę ją jeszcze raz!

Dodaj komentarz