Recenzja “Akame ga Kill!”

Akame ga Kill!

Akame ga Kill! to anime powstałe na podstawie mangi z gatunku dark fantasy, autorstwa Takshiro i Tetsuya Tashiro. Odpowiedzialnym za produkcję było studio White Fox znane z takich tytułów jak Re:ZERO i Goblin Slayer. Oprawą muzyczną zajął się Taku Iwasaki, który pracował nad dźwiękiem między innymi w Bungou Stray Dogs i Kuroshitsuji.

Fabuła

Anime opowiada historię pewnego chłopaka, Tatsumiego, który żył w małej wiosce na peryferiach wielkiego Imperium. Przez biedę panującą w jego rodzinnym domu, razem z dwójką swoich przyjaciół postanawia wyruszyć w podróż do stolicy, aby zaciągnąć się do wojska. Pieniądze, które zarobią mają zamiar wysłać do swoich najbliższych. Po drodze jednak zostają rozdzieleni, chłopak więc dociera sam do wielkiego miasta. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda jak w bajce. Ludzie chodzą pięknie ubrani, niczego nikomu nie brakuje, a silni żołnierze dbają o bezpieczeństwo. Wtedy spotyka też bardzo piękną kobietę Leone. Ta podstępem okrada go z wszystkich oszczędności. W związku z tym, Tatsumi ląduje na ulicy. Pomocną dłoń wyciąga do niego pewna dziewczyna ze szlacheckiej rodzinny, której dobroć jest tak wielka, że pomaga nawet nieznajomym, i daje mu dach nad głową.

Wkrótce nasz bohater dowiaduję się o grupie zabójców, którzy pod osłoną nocy mordują obywateli. Przez to nazywani są Night Raid. Tatsumi ma z nimi dość bliskie spotkanie, bo jak się okazuje, rodzina, u której się zatrzymał, lubuje się w faszerowaniu ludzi narkotykami, a potem ich okrutnym mordowaniu. Night Raid miało się ich pozbyć. Początkowo chłopak stanął w obronie swoich dobroczyńców, jednak gdy dowiedział się okrutnej prawdy i dodatkowo zobaczył, że dwójka jego przyjaciół została zamordowana przez szlachecką rodzinę, z zimną krwią robi to, co mieli zrobić asasyni. Wśród nich rozpoznaje Leone, a ta postanawia zwerbować go do oddziału nocnych zabójców. Tak chłopak rozpoczyna brutalną walkę z Imperium, której celem jest obalenie dotychczasowej władzy i stworzenie lepszego miejsca do życia.

Od samego początku anime częstuje nas akcją i w dynamiczny, a zarazem ciekawy sposób przedstawia obecną sytuację. Stawia nas przed faktem dokonanym i szybko przechodzi do dalszej części historii. Choć na pierwszy rzut oka mamy jasny podział na tych dobrych i tych złych, to tak naprawdę, wraz z rozwojem serii, dochodzimy do wniosku, że nie da się tego jednak tak jednoznacznie stwierdzić.

Bardzo dużym plusem jest klimat, który udało się stworzyć. Cały czas towarzyszy nam niepewność. Nie wiemy, czy naszym ulubieńcom uda się osiągnąć cel, czy wszyscy przeżyją, czy też w ogóle jest sens jakiejś walki. W tej produkcji nie ma czegoś takiego jak „plot armor”. W związku z tym, jeśli ktoś ma umrzeć, to umrze. Nie ma możliwości, że zostanie uratowany w ostatniej chwili. Jest to super zabieg, który podtrzymuje napięcie i pomaga w budowaniu atmosfery.

Anime w bardzo realistyczny sposób oddaje wygląd profesji zabójcy. Pokazuje trudności, z jakimi ci ludzie muszą się zmierzyć. Strata bliskiej osoby to coś na porządku dziennym, a to, co najgorsze, to chyba wymazanie z kart historii. Nikt nie będzie o nich pamiętać, a także nikt nie dowie się, ile poświęcili dla ratowania kraju.

Jednak Akame ga Kill! ma też wady. Zwłaszcza ostatnie odcinki, w których bohaterowie momentalnie zapominają o swoich motywacjach i tym, o co walczą, na rzecz pokonania „ostatniego bosa”. Wszyscy nagle łączą siły w celu tworzenia wspólnego dobra. Ta sytuacja była bardzo naciągana i trochę popsuła to, co było stworzone na przestrzeni wcześniejszych dwudziestu odcinków.

Oprócz ciągłej bijatyki i rozlewu krwi, anime znalazło też czas, aby zaprezentować nam wątki miłosne. Szczególnie podboje Tatsumiego, który poruszał serce każdej niewiasty, z którą miał okazję pracować. Czy to dobrze, czy źle? – zostawiam wam do ocenienia. Mi nie przeszkadzało, choć czasem denerwowało.

Bohaterowie

Postacie, które nam zostały ukazane, były bardzo dobrze napisane, nie licząc ostatnich odcinków, gdzie, jak wspominałem wcześniej, niektórzy bohaterowie się trochę pogubili. Większość z nich była charyzmatyczna, ciekawa i dająca się lubić.

Myślę, że każdy znajdzie tu postać, z którą będzie mógł się utożsamić albo poczuje z nią jakąś więź. Mi, osobiście, bardzo do gustu przypadł jeden z zabójców Lubbock, który, mimo bycia seryjnym mordercą, nie przepadał ze przemocą, ale gdy już został do niej zmuszony, to pokazywał pazurki. Mimo że na pierwszy rzut oka wygląda niepozornie, to tak naprawdę jest jednym z silniejszych członków Night Ride. Dodatkowo, kiedy dowiedziałem się, że robi to wszystko dla kobiety, którą kocha, jeszcze bardziej urósł w moich oczach.

Oprawa graficzna i muzyczna

Anime podobało mi się pod względem wizualnym, ale miało swoje minusy. Kolory były żywe i przez większość serii ciepłe, dodając całej sytuacji odrobiny pozytywu. Nawet kiedy akcja działa się w nocy, wszystko było bardzo jasne, co trochę mi przeszkadzało, choć momentami barwy przybierały szare odcienie, które idealnie podkreślały wagę przedstawionych wydarzeń. Ciekawym zabiegiem było wstawienie w niektórych miejscach karykatur, które przerysowywały postacie, podkreślając ich wady. Do tego krew, która w Akame ga Kill! leje się litrami, pomaga wczuć się w klimat seryjnych morderców.

Animacje są bardzo ładne, a walki dynamiczne, dzięki czemu przyjemnie je się ogląda i nie są nużące.

Openingi są dobre, ale nie wprawiły mnie w wielki zachwyt. W dobry sposób zarysowują nam, co się za chwilę wydarzy, ale moim zdaniem są zbyt wesołe. Co do całej ścieżki dźwiękowej, to ma ona swoje wzloty i upadki. Przez większość czasu towarzyszy nam smutna muzyka, która jest przyjemna, a zarazem sprawia, że kręci się łezka w oku. Podczas walki brzmienia stają się szybkie i orientalne. Przyjemne, aczkolwiek nie wpływają zbytnio na odbieranie przez nas akcji.

Podsumowanie

Moim zdanie jest to naprawdę dobre anime, ale nie doskonałe. Dostajemy solidną fabułę z ciekawie przedstawionym światem, z dobrą muzyką i rzadko spotykaną oprawą wizualną. Wielokrotnie na przestrzeni tych dwudziestu czterech odcinków miałem gęsią skórkę, a oczy wylewały morze łez. Polecam tą produkcję każdemu fanowi dark fantasy, a także ludziom, zastanawiającym się nad sensem walki o dobro wspólne i czy powinniśmy być ślepo posłuszni rządzącym.

Ocena recenzenta

Fabuła: 8/10
Bohaterowie: 8/10
Grafika: 7,5/10
Muzyka: 7/10

Rekomendacje

Komentarze

  1. CoCoNuT pisze:

    te śmierci były takie słabe takie bez uczuciowe powinni zrobić coś by związać sie z tymi postaciami później je uśmiercić a nie 7 odcinek i cyk

  2. Koxisko2012PL pisze:

    baja slabiutka

    1. DeathClaw pisze:

      Ja tam się nie zgodzę, bo różni się znacznie od innych serii tego pokroju, jest dużo krwi, akcji, choć fabuła leci zbyt szybko według mnie. Zakończenie satysfakcjonujące, nie ma się do czego przyczepić.

  3. akamelubie pisze:

    Myśle że ogólnie anime dobre ale koniec mnie załamał.

  4. nm pisze:

    ja odpadlam jak ta z nozyczkami zmarla

  5. nom pisze:

    to jestes najwiekszym hejterem akame ga kill czy nie jestes wielkim fanem

  6. kibik pisze:

    Ja natomiast jestem zdania że im dalej tym lepiej

  7. NAJWIEKSZYHEJTERAKAMEGAGKILL pisze:

    Szczerze nie jestem zbyt wielkim fanem akame… początek jest w porządku, ale im dalej tym gorzej.

Dodaj komentarz