Recenzja „Chainsaw Man”

Chainsaw Man – recenzja

Studio MAPPA z pewnością wie, jak rozbić bank. Tym razem udało mu się to, dzięki anime Chainsaw Man, które zdało się wstrząsnąć internetem. Dawno nie spotkałam się z tak mocno rozbieżnymi opiniami, choć nie były takie od początku. Na starcie pomogła świetna oraz przyciągająca reklama, potęgująca oczekiwania widzów do ogromnie wysokiego poziomu. O czym więc jest ten niemały hit?

Zanim jeszcze przejdę do faktycznej recenzji, małe ostrzeżenie: nie jest to widowisko dla młodszych widzów oraz dla osób o słabych nerwach.

Nasz główny bohater – Denji, nie może prowadzić normalnego, nastoletniego życia. Został obarczony obowiązkiem spłaty wielkich długów ojca, co mozolnie robi, poprzez zabijanie demonów. Towarzyszy mu w tym jedyny przyjaciel i zwierzątko – demon piły mechanicznej, Pochita. Jednak pewnego dnia zalążek sielanki się kończy, gdyż yakuza żąda natychmiastowej spłaty długu, w formie pieniędzy lub życia chłopaka.

 

Fabuła

Muszę przyznać, że miałam mieszane uczucia. Na początku spodobał mi się schemat – złych demonów i ich zwalczania, dobrze go znam i lubię. Pierwszy odcinek jest efektowny, jeśli tak można określić bardzo dużą ilość krwi. Natomiast w kolejnych wszystko trochę zwalnia, oczekiwałam chyba po tym czegoś bardziej dynamicznego, a przynajmniej po kilku wątkach, które okazały się prowadzić donikąd. Z drugiej strony niektóre wydarzenia działy się ni stąd, ni zowąd. Miałam takie odczucie chociażby ze śmiercią jednego z bohaterów, wydawała mi się bardzo losowa i nawet nie umiałam jej mocno przeżyć. Myślę, że seria ma bardziej szokować za pomocą groteski, niż rozwijać skomplikowaną fabułę. Może w ewentualnym drugim sezonie rozwinie swój potencjał, bo takowy według mnie ma.

I jeszcze jedno: proszę, nie jedzcie podczas siódmego odcinka (najlepiej to podczas żadnego, ale siódmego szczególnie), radzę z doświadczenia.

 

Bohaterowie

Mamy tu do czynienia z niemalże typową trójką głównych bohaterów. Z tą różnicą, że Aki Hayakawa pełni rolę przełożonego, ale reszta jak najbardziej się zgadza. Sam Denji zachowuje się mało poważnie, a czasami szaleńczo, podobnie zresztą jak jego towarzyszka. Dodatkowo ma dość proste motywy (choć to pewnie spore niedopowiedzenie), kóre mnie osobiście bawiły. Uważam to za odważne posunięcie, zazwyczaj spotykamy postaci z wielkim celem: zemsty czy pomszczenia bliskiej osoby, a tu mamy coś zupełnie innego – chłopak bowiem marzy głównie o kontakcie fizycznym z kobietą. Myślę też, że to całkiem realistyczne, choć rozumiem, że nie każdemu przypadnie to do gustu. Aki służy za opiekuna i symbolizuje głos rozsądku, bohater odpowiedzialny oraz ponury – w skrócie totalne przeciwieństwo Denji’ego.

Co do reszty postaci, nie wywarły na mnie większego wrażenia, niestety. Może pod względem głosu czekałam na pojawienie się Kishibe i nie zawiodłam się. Jego postać była intrygująca, ale zobaczyłam za mało, żebym mogła być tego pewna.

 

Muzyka

Moim zdaniem to najlepsza część Chainsaw Mana. Przyznam, że pierwszy raz spotkałam się z tym, żeby każdy odcinek miał inny ending. Mnie do gustu najbardziej przypadł pierwszy (Chainsaw Blood), ale z taką ilością na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. Dzięki temu odkryłam dotąd nieznanego mi artystę i zakochałam się w innych jego piosenkach. Tutaj moje dodatkowe polecenie – Vaundy, tak się on nazywa, jeśli jeszcze o nim nie słyszeliście, szczerze polecam się zapoznać. Wspaniały głos oraz niesamowity producent (gdyż wszystkie piosenki produkuje sam), genialne utwory w klimacie popu i nie tylko.

Było słowo o endingach, teraz, nieco na odwrót, powiem słówko o openingu. Tym razem został wybrany tylko jeden, ale jakże genialny. Chyba trudno było nie usłyszeć choć raz fragmentu KICK BACK, nawet jeżeli samego anime się nie widziało, chociażby na TikToku. Popularność tego utworu nie jest przypadkowa, wykonuje go Kenshi Yonezu, jeden z bardziej znanych popowych wokalistów w Japonii (możemy go kojarzyć przynajmniej z drugiego openingu do My Hero Academia). Czołówka idealnie wpasowuje się w klimat serii, łatwo wpada w ucho, od razu trafił na moją playlistę wraz ze wspomnianym już endingiem.

 

Animacja, walory wizualne

Również mocna strona ekranizacji MAPPY. Tak jak można się było spodziewać po studiu, w animacji zadbano o wszelkie detale i, pomijając brutalność scen, naprawdę dobrze się to ogląda. W poszczególnych scenach okrucieństwo zostaje ukazane trafnie, bez zatajania brzydoty. Anime zszokowało mnie właśnie poprzez styl i podejrzewam, że wielu oglądających będzie miało podobne odczucia.

 

Podsumowanie

Produkcja przypadnie do gustu osobom poszukującym wrażeń wizualnych lub wypatrujących po prostu czegoś innego, nieszablonowego anime. Nie doświadczymy tu skomplikowanej fabuły czy specjalnie wyjątkowych bohaterów, może oprócz Denji’ego. Nie nazwałabym tego kompletną stratą czasu, ale oczekiwałam więcej akcji, która wyrwałaby mnie z fotela. Myślę, że mamy tu do czynienia z sytuacją, kiedy wszelkie zapowiedzi, reklamy itd. pokazują więcej, niż w rzeczywistości możemy się spodziewać. Nie potrafię jednoznacznie stwierdzić, czy warto to obejrzeć, według mnie trzeba po prostu spróbować, jeśli ktoś czuje, że mogą to być jego klimaty.

~Lavender

 

Chainsaw Mana możecie obejrzeć na desu!

Rekomendacje

Kto nigdy nie trząsł gaciami przed jakimś nauczycielem, nie darzył żadnego dozgonną nienawiścią lub chociażby nie zasnął na jego lekcji, ten nie zna życia. Tak, relacje z belframi to skomplikowana…

Komentarze

Dodaj komentarz